„…żar i proch, dym i ołów…”  - ROK 1813 W LEGNICY

Cytat użyty w tytule wystawy zaczerpnięty został z wiersza śląskiego poety Daniela Czepki (1605-1660), który w swojej twórczości opisywał tragiczny los ludności Śląska podczas wojny trzydziestoletniej.

Temat jakże aktualny blisko dwieście lat później.

„...Nikt nie jest bezpieczny,
bowiem żar i proch, dym i ołów
zagrażają codziennie jego domowi”

W okresie wojen napoleońskich Śląsk dwukrotnie był terenem działań wojennych. Prowadzone były one najpierw w latach 1806-1807, następnie zaś w ciągu kilku miesięcy 1813 roku.
W owym czasie Legnica  zamieszkiwana przez ponad 7 tysięcy osób, była szóstym pod względem liczby ludności ośrodkiem prowincji śląskiej. Miasto położone na szlakach łączących ważniejsze ośrodki gospodarcze prowincji, było drugim po Wrocławiu rynkiem handlowym Śląska, a także jednym z najważniejszych ośrodków produkcji warzyw, których nadwyżki eksportowano. Część ludności parała się rolnictwem, jednak głównym zajęciem pozostawało rzemiosło. W 1809 roku działały 43 cechy. Przemysł w owym czasie reprezentowały fabryki sukna, tytoniu, pończoch oraz garbarnia.

Wojna dotarła do Legnicy, tak jak i na cały Śląsk w 1806 r. Miasto pozbawione fortyfikacji zajęte zostało bez walki 21 listopada 1806 r., otrzymało francuskiego gubernatora i wojskową załogę. Okupacja trwała do jesieni 1808 r. Dla mieszkańców oznaczała obok partycypowania w kosztach spłaty kontrybucji, dodatkowe obciążenia związane z pobytem wojska, któremu mieszczanie musieli zapewnić kwatery, wyżywienie, zaopatrzenie w sukno, skórę, obuwie oraz świadczyć usługi transportowe. W sumie okres pierwszej okupacji przyniósł powiększenie zadłużenia miasta z 6800 talarów do 70000 w końcu 1808 r.  Koniec okupacji francuskiej nie był jednak kresem trudności ekonomicznych miasta i jego mieszkańców. Państwo pruskie wprowadziło nowe podatki , rozpisało także przymusowa pożyczkę, której spłata była dla ludności ogromnym wysiłkiem. Przeprowadzono jednak szereg reform, których celem była przebudowa ustroju państwowego. jedną z nich była nowa ordynacja wyborcza, która wprowadziła zasadę samorządu władz miejskich. Rada miasta miała być wybierana przez ogół obywateli jako ich reprezentacja. Władzę administracyjną pełnił kolegialnie magistrat wybierany przez radę. Przewodził burmistrz powoływany na 12 lat. W owym czasie prawa miejskie, w tym bierne i czynne prawo wyborcze posiadało 10% obywateli.W  1809 r. odbyły się w Legnicy wybory według nowej ordynacji. Na czele miasta stanął prawnik Friedrich Gottlieb Podorff, który  kierował zarządem miejskim, z krótką przerwą, az do przedwczesnej śmierci w 1815 r. Sekretarzem rady został profesor Akademii Rycerskiej Johann K.G.Werdermann. Pozostawienie przez Francuzów w Głogowie  załogi wojskowej było powodem przeniesienia w 1809 roku do Legnicy  siedziby władz jednej z trzech śląskich rejencji. Miasto stało się centrum administracyjnym dla obszaru liczącego około 13 tys. km2. zamieszkiwanego przez 700 tysięcy osób.

Napoleon I miał nadzieję, iż wiosną 1813 roku powiedzie mu się kontratak w kierunku wschodnim. Planował przeniesienie wojny ponownie nad Niemen i Dniepr. Ze swoją nową armią wkroczył do Saksonii i  zmusił wojska cara Rosji i króla Prus do wycofania się za linię Nysy Łużyckiej. Wkrótce Napoleon Bonaparte znalazł się na śląskiej ziemi. Pod koniec maja był już pod Legnicą. 26 V doszło do starcia pod Chojnowem, gdzie sprzymierzone siły rosyjsko-pruskie pod wodzą gen. Gebharda Leberechta Blüchera odniosły zwycięstwo nad Francuzami. Potyczka ta przedstawiana była  przez pruską historiografię jako znaczący trumf pruskiego oręża z pominięciem roli rosyjskiej kawalerii. 27 maja 1813 r. wejście Napoleona do Legnicy poprzedziła zwycięska potyczka, którą stoczyli z pruską jazdą towarzyszący cesarzowi jako gwardia, polscy szwoleżerowie, pod wodzą Dezyderego Chłapowskiego. Tego faktu, jak i wcześniejszego (w 1807 r.) przemarszu przez Legnicę Polaków z Legii Polsko-Włoskiej miejscowe kroniki nie odnotowały.

Obawa przed okupacją francuską sprawiła, iż w ostatnich dniach maja wielu zamożnych obywateli Legnicy opuściło wraz ze swoimi rodzinami zagrożone miasto. Ewakuowały się urzędy rejencji, poczty, sądu i policji. Rankiem 26 maja burmistrz Podorff zarządził ewakuację urzędników i dokumentów magistratu. Zwołał nadzwyczajne posiedzenie rady miejskiej, na które stawili się nieliczni radni m.in. kupiec Schnabel, profesor Werdermann, fabrykant  Feye i  stolarz Scholz. Burmistrz rozwiązał zarząd i radę a także zlecił powołanie komitetu, którego zadaniem miały być pertraktacje z nieprzyjacielem. Zamknął posiedzenie rady a następnie opuścił wraz z rodziną miasto. W skład komitetu  weszli  profesor  J.K.G. Werdermann, z uwagi na  znajomość języka francuskiego oraz  radca Materne i major von Massow. 27 maja około godziny 18 pojawili się w Legnicy pierwsi francuscy huzarzy, którzy strzelając z pistoletów wznosili okrzyki na cześć cesarza Napoleona. Wkrótce pojawili się dragoni i żandarmi, następnie przez Bramy Chojnowską i Złotoryjską  weszła piechota.  Profesor Werdermann wraz z osobami towarzyszącymi  udał się na spotkanie z Napoleonem, do którego doszło na drodze między Ulesiem a Lipcami. Werdermann powitał cesarza w imieniu obywateli Legnicy, odwołał się do jego wspaniałomyślności i mądrości, licząc na ocalenie miasta. Gwarancje bezpieczeństwa dla obywateli otrzymał. Cesarz zachowywał się życzliwie, zadawał dużo pytań na temat władz miasta, duchowieństwa, przemarszów wojsk, i wiele innych. Napoleon dosiadający białego rumaka wraz ze swym orszakiem wjechał do Legnicy najpewniej przez Bramę Chojnowską, profesor, który maszerował obok konia cesarza przy gmachu Akademii Rycerskiej poskarżył się, iż dalej iść nie może. Napoleon kazał dać mu konia i razem jechali obok kościoła p.w. Piotra i Pawła, następnie obecną ulicą NMPanny  na Przedmieście Wrocławskie. Tam cesarz  zsiadł z konia, kazał sobie podać mapę i przez lunetę obejrzał okolicę. Później  wyruszył na rekonesans do Legnickiego Pola, a po powrocie zajął kwaterę w dawnym domu pisarza miejskiego w Rynku. Werdermanna odprawiono z zaleceniem zadbania  o dostarczenie chleba dla francuskiego wojska oraz nakazem zwołania zebrania rady miejskiej. W nocy 28 maja  zgromadzenie 21 radnych pod przewodnictwem Schnabla  wybrało ze swego grona tymczasowy zarząd miejski, na czele którego stanął radca Materne. Władze miasta zostały całkowicie podporządkowane Francuzom.

Pierwszy pobyt cesarza w Legnicy zakończył się 29 maja. Około godziny piętnastej  Napoleon  opuścił miasto udając się  w kierunku Środy Śląskiej. Napoleon spędził w Środzie Śląskiej blisko tydzień, po czym powrócił do Legnicy 5 czerwca wieczorem, zajmując tę samą kwaterę w narożnej kamienicy w Rynku. Z mieszkania cesarza roztaczał się widok na część głównego placu miasta zwanego Dużym Rynkiem, którego perspektywę zamykała  bryła kościoła p.w. Piotra i Pawła.

Legnickie kroniki pełne są opisów różnych dolegliwości i nieszczęść jakie mieszkańcom miasta przyniosła obecność nieprzyjacielskich wojsk. Przede wszystkim miasto musiało ponieść koszty zakwaterowania i wyżywienia żołnierzy. Odnotowano  wypadki plądrowania przez francuskich żołnierzy dworów w okolicznych miejscowościach. W mieście nawet gwardia cesarska  dopuszczała się włamań i kradzieży, zwłaszcza w składach win, a polscy ułan zapisali się w pamięci legniczan spustoszeniem latem 1813 roku apteki jezuickiej. Gdy cesarz Francuzów opuścił Legnicę  wieczorem 6 czerwca, mieszkańcy miasta „odetchnęli z ulgą”.

4 czerwca 1813 roku Napoleon I podpisał w Pielaszkowicach warunki zawieszenia broni. Działania wojenne zostały wstrzymane, wyznaczono także obszar rozgraniczający  obie strony. Legnica pozostała w rekach wojsk napoleońskich, jej załogę stanowili Hiszpanie. Podczas rozejmu w Legnicy przebywał jeden z najwybitniejszych dowódców francuskich, marszałek Michel Ney. Najwaleczniejszy z walecznych – tak nazywał go Napoleon – od 10 czerwca kwaterował wraz ze sztabem w gmachu Akademii Rycerskiej. Początkowo zajmował tylko część budynku, jednak kiedy jeden z uczniów szkoły napisał na jego drzwiach obelżywy wyraz, usunięto z gmachu młodzież. Miejscowe kroniki  podają, iż tygodniowe wyżywienie marszałka kosztowało 1050 talarów.

W owym czasie kościół p.w. Piotra i Pawła zamieniony został na więzienie, w którym trzymano jeńców pruskich i rosyjskich. Lazarety przepełnione były rannymi. W mieście panowała epidemia tyfusu i czerwonki, które dziesiątkowały żołnierzy francuskich , nie oszczędzając również mieszkańców miasta. Pod koniec czerwca  funkcję szpitala zaczął pełnić dawny klasztor Benedyktynek. Wkrótce marszałek Ney zażądał przekazania na ten cel także kościoła Mariackiego. W samej Legnicy liczba zmarłych wzrosła do ponad 20 osób dziennie. W ciągu 10 dni lipca umarło 300 chorych. Nagie zwłoki grzebano w zbiorowych mogiłach w pobliżu przykościelnego cmentarza. Kościół Mariacki odzyskał swoją właściwą funkcję dopiero w lipcu 1815 r.

Napoleon przewidując, iż do rozstrzygnięcia kampanii dojdzie na terenie Saksonii, nakazał gromadzenie tam zapasów żywności. Tak więc mieszkańcy Legnicy oprócz kosztów utrzymania kwaterującego w mieście wojska, musieli ponieść ciężar wysyłki zboża i bydła w celu uzupełnienia wojskowych zapasów. Nastroje ludności oddaje relacja z 16 lipca: „Wieść o przedłużeniu zawieszenia broni zabija wszelką odwagę. Powszechnie panuje strach przed śmiercią głodową”
Francuskie plany obrony wyznaczyły Legnicę na punkt oporu. Rozpoczęto umacnianie miasta, naprawiano mury obronne, wzmacniając je jednoczenie drewniana palisadą. Ewakuowano przedmieścia, burząc część ich zabudowy, by zyskać przestrzeń do sypania szańców. Przy tych pracach wycięto znaczną ilość drzew. Bramy zostały zamurowane co uniemożliwiało grzebanie zwłok na cmentarzach za murami miasta. Wprowadzona została godzina policyjna.

Działania wojenne na Śląsku zostały wznowione w sierpniu 1813 r. Armią Śląską złożoną z  połączonych sił rosyjsko-pruskich dowodził, zgodnie z wolą cara Aleksandra I, siedemdziesięciojednoletni generał Gebhard Leberecht Blücher. 2/3 tej armii stanowiły wojska rosyjskie. Francuską Armią Bobru, po odwołaniu Neya, dowodził marszałek Francji Jaques Etienne Macdonald.

Teoretycznie liczebność obu armii była zbliżona i wynosiła po około 100 000 żołnierzy i 300 dział, nie wszystkie siły jednak wzięły bezpośredni udział w bitwie. Przypuszcza się, że 26 sierpnia ok. 48 000 Francuzów wspartych 180 działami stanęło naprzeciwko ok. 65-80 000 Rosjan i Prusaków z ok. 200-250 działami.
26 sierpnia 1813 roku, doszło do decydującego starcia obu armii. Miejscem bitwy były pola położone na południowy zachód od Legnicy, odległe od miasta o kilkanaście kilometrów. Obszar ten przecinają rzeki Kaczawa i jej prawy dopływ Nysa Szalona, które od północy, zachodu i południa tworzą naturalną granicę Płaskowyżu Janowickiego.

Główne siły sprzymierzonych rozlokowane były na terenie płaskowyżu. Atakujący od zachodu Francuzi, musieli przedostać się przez obie rzeki oraz sforsować stoki płaskowyżu, poprzecinane wąskimi wąwozami. Padający od kilku dni deszcz sprawił, iż rzeki wezbrały, w wielu miejscach występując z brzegów, a ziemia rozmiękła. Nieliczne mosty w krótkim czasie zostały zablokowane, brody na rzekach stały się nieprzejezdne.

Z tego powodu część wojsk francuskich nie dotarła na pole walki lub zajęła swoje pozycje zbyt późno.
Z powodu intensywnych opadów deszczu nie można było podczas bitwy używać broni palnej (zamokły ładunki i proch strzelniczy), walczono więc na bagnety osadzone na lufach karabinów i bronią białą ( szable, pałasze). Ulewa zamieniła główne drogi i linie komunikacyjne w grzęzawiska, spowalniając marsz tysięcy ludzi, koni oraz dział i wozów po obu stronach. Nie zawiodła artyleria. Do godzin popołudniowych walka była wyrównana, żadna ze stron nie osiągnęła wyraźnej przewagi.

Do rozstrzygającego starcia doszło w centrum, między Warmątowicami, Winnicą, Janowicami Dużymi i Tyńczykiem, gdzie zażarty bój stoczyła kawaleria. Na prawym skrzydle wkroczyły do walki, pozostające w odwodzie wojska rosyjskie. Dowodzący nimi gen. Fabian Osten Sacken, uprzedził atak przeciwnika, okrążając lewe skrzydło francuskiej armii, wyszedł na jej tyły w pobliżu Kaczawy. Siła ognia dział rosyjskich i pruskich, oraz ataki kawalerii przyczyniły się do klęski Francuzów. Odwrót żołnierzy napoleońskich odbywał się pod ciągłym ostrzałem artyleryjskim, który dziesiątkował ich szeregi i pogłębiał chaos wśród żołnierzy kierujących się ku jedynej przeprawie mostowej w Krajowie. Nad  stromymi brzegami Nysy Szalonej dyscyplina uległa rozprzężeniu i większość żołnierzy postanowiła ratować się na własną rękę. Ci, którzy nie zdążyli ewakuować się w porę, dostali się do niewoli. Wielu Francuzów prawdopodobnie utonęło w rwącym nurcie, choć nie wiadomo, czy ich liczba szła w tysiące jak oceniała dziewiętnastowieczna historiografia pruska. Straty obu stron są trudne do oszacowania, zarówno wojskowi walczący tamtego dnia, jak i historycy różnią się w swoich ocenach. Straty francuskie prawdopodobnie mieściły się w granicach ok.10-15 000 zabitych i utopionych, 15-20 000 jeńców oraz 50-80 dział. Straty pruskie i rosyjskie były mniejsze, przypuszczalnie około 2200-2800 zabitych i rannych

Zaciekły bój nad Nysa Szaloną nazwał Blücher bitwą nad Kaczawą na cześć gen. Sackena, w uznaniu wkładu wojsk rosyjskich w zwycięstwo.

27 sierpnia legnicki kronikarz zanotował: „Wczoraj w pobliżu Warmątowic  miała mieć miejsce znacząca bitwa, tymczasem tutaj słyszano niewiele ze strzelaniny lub nic całkiem”. Tego samego dnia Francuzi ostatecznie opuścili Legnicę.

Wystawa czynna od 23 sierpnia do 16 listopada 2013 roku.


Rok 1813 w Legnicy

Rok 1813 w Legnicy