plakat



Człowiek od wieków zmaga się z żywiołami o władzę nad przyrodą. Zanim na statkach na dobre zagościły maszyny parowe, historię żeglugi tworzyły żagle małych i wielkich jednostek pływających. W ciągu wieków na wodach naszej planety pojawiały się zarówno racjonalne, jak i groteskowe kombinacje tego napędu. Wiele tajemnic konstrukcji odeszło w niepamięć. Jednak dawni zdobywcy mórz i oceanów oraz ich statki wciąż budzą nasz szacunek i podziw.

Ta fascynacja spowodowała, że dla kolejnych pokoleń udało się zachować całkiem sporą ilość oryginalnych jednostek. Dzięki temu można nadal zachwycać się widokiem na przykład: okrętu liniowego admirała Nelsona - HMS „Victory”, czy klipra „Cutty Sark”. Era żagla nie skończyła się jednak całkowicie. Wiele szkół morskich nadal uważa te skrzydlate statki za najlepszą szkołę marynarskiego rzemiosła. Dzięki temu przepiękne żagle również dziś dodają kolorytu morzu, ciesząc oczy profesjonalistów oraz tysięcy postronnych obserwatorów przeróżnych regat.

W ramach wystawy „W świecie wielkich żaglowców” prezentujemy Państwu wybrane eksponaty Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, ukazujące modele dawnych władców mórz i oceanów w otoczeniu oryginalnych elementów wyposażenia z tamtych lat oraz przykładów współczesnego malarstwa marynistycznego.

Swoją podroż w czasie zaczynamy od modelu dłubanki. Dzięki takim łodziom zaczął „kurczyć się” świat epoki kamiennej. Początkowo siedząc okrakiem na pniu, później już w wydrążonym wnętrzu pnia obłożonego dodatkowymi klepkami po bokach, człowiek coraz śmielej zapuszczał się w nieznane mu dotychczas uniwersum.

W starożytnym Egipcie, pierwotne łodzie trzcinowe przekształciły się stopniowo w drewniane łodzie z wiosłami i żaglami, a ostatecznie w morskie żaglowce zawijające do portów całego Morza Śródziemnego, czy Oceanu Indyjskiego. Być może ich jednostki wyglądały tak, jak prezentowany model. W tym wczesnym okresie dziejów żeglugi zarówno do celów handlowych, jak i bojowych wykorzystywano jednostki morskie tego samego typu o wyporności ok. 40 ton i długości 25 m. Ich etatową załogę stanowiło 90 wioślarzy, oraz 20 wojowników - niejako pierwszych żołnierzy piechoty morskiej.

Chociaż przez kolejne wieki sztuka szkutnicza w rejonie Morza Śródziemnego nadal rozwijała się, a statki Fenicjan, Greków, czy Rzymian stawały coraz bardziej wytrzymałe, regres gospodarczy i upadek wiedzy w Europie we wczesnym średniowieczu spowodował pewne spowolnienie rozwoju żeglugi. W Europie Północnej ten stan począł ulegać poprawie wraz z początkiem wypraw Wikingów. Efekty ich łupieżczych, morskich eskapad zapisane są na kartach historii wielu miast, chociażby słowiańskiego Jumae (Wolin), czy Jomsburg na wyspie Uznam. Widok ich klepkowych łodzi budził przerażenie mieszkańców Brytanii, Galii, Hiszpanii, ale także dalekiego Bizancjum. Drżała przed ludność zamieszkująca tereny nad Wołgą i Dnieprem. Szukając nowych terenów, Wikingowie na swych długich, otwartych łodziach z wiosłami i jednym żaglem dotarli również do północno-wschodnich ziem Ameryki Północnej. Chociaż piraci słowiańscy nie ustępowali Wikingom bitnością, nie udało się im się jednak wyjść poza Bałtyk. Prezentowane modele łodzi z tego okresu wykazują duże podobieństwo. Ich konstrukcja była bardzo prosta, a budulec łatwo dostępny. Małe zanurzenie jednostek pozwalało żeglować także po rzekach, a niewielkie rozmiary transportować niekiedy drogą lądową.

Na przeszkodzie słowiańskim eksploratorom, którzy pojawili się na morzu dopiero w X i XI w. stanęła Hanza, północnoeuropejski związek miast. Do jej potęgi przyczyniła się m.in. koga, „królowa północnych mórz”, której szczytowy okres rozwoju przypada na schyłek średniowiecza. Modele kogi oraz jej rozwojowej wersji – holka stanowią więc reprezentację najbardziej specyficznych jednostek tamtych czasów. Koga charakteryzowała się poszyciem na tzw. zakładkę. Posiadała dwie takie same proste stewy: dziobową i rufową oraz jeden żagiel rejowy. Nowością było pojawienie się kasztelu rufowego. Była to nadbudówka podobna do obronnych wież w grodach. Początkowo umieszczana na wystających z pokładu belkach, z czasem została zabudowana.

Jednak w świadomości historycznej Europejczyków najbardziej zapisała się karaka. To właśnie na jednostce tej klasy Krzysztof Kolumb dotarł do Indii Zachodnich, zapoczątkowując w ten sposób nowożytną erę w dziejach świata. Prezentowany model przedstawia „Santa Marię”, okręt flagowy jego pierwszej wyprawy. Jak wszystkie karaki, posiadał dwa pokłady: jeden przebiegający przez całą długość statku oraz drugi, wzdłuż pokładów nadbudówek na dziobie i rufie.

W niedługim czasie, z karaki powstała nowa klasa statku – galeon. Ta wielka na ówczesne realia jednostka, o wyporności niejednokrotnie przekraczającej 1000 ton, stała się punktem zwrotnym w dziejach budownictwa okrętowego. W efekcie pojawił się bowiem duży, zwrotny statek zdolny do odbywania długich rejsów oceanicznych. To właśnie galeony na kolejne, długie lata zapanowały nad morzami i oceanami świata. W powszechnej świadomości to właśnie ich sylwetki najczęściej kojarzone są z barwnymi przygodami piratów. Prezentowany model galeonu „Smok” przedstawia prawdopodobny wygląd pierwszej jednostki tej klasy budowanej w Elblągu na zamówienie króla Zygmunta II Augusta. Jak wiadomo, nie został nigdy ukończony. Spłonął na pochylni. Galeon to także okręt charakterystyczny dla kolejnego stulecia, które w dziejach Polski na morzu zapisało się m.in. bitwą pod Oliwą. Prezentowane są modele okrętów tej klasy - „Wodnik” i „Św. Jerzy” w otoczeniu mniejszych okrętów uczestniczących w tym morskim starciu, pinas i fluit.

Dzieje żagli na morzu, w naszej kolekcji, zamykają modele XVIII okrętów wiecznych, a wśród nich słynnego HMS „Victory”. Z jego pokładu admirał Horatio Nelson dowodził brytyjską eskadrą w bitwie pod Trafalgarem. Chociaż żaglowce nie zniknęły z powierzchni mórz i oceanów, to właśnie przełom XVIII i XIX wieku stanowił apogeum rozwoju jednostek napędzanych siłą wiatru. Stąd taki właśnie wybór ostatnich modeli. Ten czas, to bowiem pewna cezura czasowa, część dziejowej klamry spinającej wielowiekowy okres rozwoju pragnienia człowieka ujarzmienia sił natury i eksploracji nieznanych lądów.

Oddając niniejszą kolekcję osądowi Państwa, wypada tylko żywić nadzieję, iż żaglowiec, ten technologiczny cud świata, nigdy nie zniknie z krajobrazu mórz i oceanów, a nam dane będzie podziwiać nie tylko modele, ale także prawdziwych, skrzydlatych władców mórz i oceanów.
Autorem koncepcji i scenariusza wystawy jest Andrzej Kotecki, a jej kuratorem Lech Trawicki.


Tekst: Zdzisław KRYGER – Muzeum Marynarki Wojennej



W świecie wielkich żaglowców

W świecie wielkich żaglowców

Fot. Dariusz Berdys


Wernisaż wystawy 10 lutego 2012r.

Fot. Ewa Berdys