Pytając czym jest rysunek, możemy (za Teissigiem) odpowiedzieć, że jest wrażeniem artystycznym utrwalonym na płaszczyźnie za pomocą kresek, punktów, szrafowania – a więc bardziej lub mniej zacienionych powierzchni. Banalne prawda? Bardziej fascynujące jest poszukiwanie odpowiedzi na pytanie - jaki jest cel rysunku.

Czytając m.in. Zwierzenia Rysownika dowiemy się, że jest nim nie tylko ukazanie przedmiotów, krajobrazów czy ludzi, ale – może nawet przede wszystkim – wyrażenie uczuć, myśli czy idei. Taka jest twórczość rysunkowa Iwony Rostkowskiej – legnickiej artystki w „renesansowym” znaczeniu tego słowa – malarki (co poniżej postaram się udowodnić), poetki i pisarki. I jest to ważne. Znajomość bowiem tekstów Iwony Rostkowskiej - a nawet znajomość samej Iwony Rostkowskiej - otwiera przed nami kreowany przez nią świat – a właściwie jego twórczą interpretację. A jej rysunki są  nie tylko komunikatem – są decyzją, realizacją określonej postawy estetycznej a nawet  filozoficznej w ogóle. Są one dla Niej „całymi opowiadaniami, czasem (często?) o światach równoległych”, zestawianymi ze świata własnego i historii sztuki. Tak „czytane” stają się Zawsze (auto) Portretem. Co więcej, dopiero zestawione ze sobą wszystkie razem układają się w pewną narracyjną całość, dostępną i tak pod warunkiem zbliżenia się do świata wewnętrznego ich autorki. Pojedyncze – wyrwane z semantyki całości są jak wyciągnięte z kontekstu wiersza pojedyncze wersy Szymborskiej – piękne, lecz pozbawione ich uniwersalnej głębi. To dlatego rysunki artystki rozpatrywać można w dwóch perspektywach – synchronicznej, poddając je analizie w kontekście aktualnej sytuacji sztuki i diachronicznej, czyli lokując je w całokształcie dotychczasowych jej dokonań artystycznych. Dziś, kiedy sztuka zatraca swą uchwytność fizyczną i pojęciową, straciła swój status ontologiczny, status przedmiotu, który można po prostu udostępnić publiczności lub zamknąć przed widzem, działania Iwony Rostkowskiej jawią się jako swoista artystyczna opozycja, oparta o głęboko intelektualną recepcję warsztatu wielkich mistrzów sztuki dawnej.


Iwona Rostkowska wypracowała własny, niepowtarzalny język wypowiedzi artystycznej. Osiągnęła go konsekwentną drogą do uzyskania indywidualności – nie pozbawiona jest ona jednak cech typowości o tyle, o ile wiąże się z dziełami sztuki w ogóle a twórczości ulubionych artystów w szczególności.  Technicznie i treściowo (jak sama pisze: „ ta poetyka jest mi szczególnie bliska”)  pozostając pod wpływem swych „nauczycieli” – Jana van Eycka (i jego miłości do szczegółu),  Michała Anioła i da Vinciego (z ich „malowaniem” ołówkiem), Breugel’a (i jego narracyjności), Rembrandta (kontrasty światłocienia), Dawida Caspara Friedricha (w którego twórczości pociąga ją „wizja i nastrój”) i w ogóle estetyzm jako filozofia sztuki u Jamesa Whistlera, Thomasa Gainssborougha, Stanisława Wyspiańskiego  czy Brunona Schultza – sama zyskała wyrazistość i swoistą sobie indywidualność. „Podczas rysowania wychodzę z założenia, że równie ważne jest pieczołowite odtworzenie kształtów, jak i ogólne wrażenie, jakie praca wywiera. Niczego staram się nie pominąć, niczego nie wywyższyć i niczego nie zaniedbać, chyba, że wynika to z wizji, za która podążam, choć uważam też (...), że temat musi być dziełem umysłu – co przecież wcale wizji wykluczać nie musi” mówi o swojej twórczości Iwona. Słów tych dowodzą jej prace.  To twórczość inteligentna a nawet intelektualna – zdradzająca głęboką erudycję  i znawstwo dokonań artystycznych artystów sztuki dawnej oraz odbijająca artystyczne poszukiwania twórców różnych dziedzin sztuki współczesnej – i wcale nie myślę tu o artystach plastykach. Zresztą, swoistym credo – ekshibicją tej postawy są obie prace wyraźnie to akcentujące: „Artyści mojego życia” i „Kobiety mojego życia”.
Punktem wyjścia twórczości plastycznej Rostkowskiej było rzetelne odtwarzanie rzeczywistości, uważna obserwacja przedmiotu i modela bez jednakże, jałowego w konsekwencji, odtwarzania świata rzeczywistego. W jej rysunkach odczuwalna jest pasja  „inwentaryzowania” i skrupulatności w „zmaganiach” z istotą danej materii, jej właściwości – miękkości, połyskliwości, temperatury…widoczne chociażby  w „Bandzie dzieci”, w „..i lub I jak inicjał imienia Iwona”, czy w „Kim jesteśmy?”.

Lubię (jakie to pełne znaczenia, acz nieprofesjonalne stwierdzenie) prace Iwony Rostkowskiej. Lubię je z wielu powodów. Pasjonują mnie możliwością zanurzenia się bez reszty w magicznym niemal świecie ich narracji. Cenię wprawność ręki autorki i zupełne przełamanie „oporu materii”, widoczną wiarę w proces twórczy, w to, co wynika z samego faktu realizacji, ze spontanicznego wyczucia specyfiki używanych środków, mocy wyrazu wybranej techniki i „posłuszności” ołówka względem widzenia (i myślenia). Porusza mnie  radość, pasja tworzenia i opowiadania, jaką artystce wydaje się dawać to zajęcie. Szanuje to, że rysunek nie jest tu etapem pośrednim, szkicem koncepcji, notatką większego pomysłu, wytworem nie wartym dokończenia. Jest pełną i skończoną propozycją wypowiedzi. Rysunek zyskuje tu swe prawo do samodzielności.
Fakt poruszania się w obszarze sztuki operującej narracyjnymi pretekstami, anegdotą, pojęciowym sztafażem, nie znaczy, że świat wykreowany jest dla nas w pełni dostępny. Wręcz przeciwnie. Wydaje się, że jest on bardziej hermetyczny niż w dziełach uwolnionych od  naśladowania kontekstu rzeczywistego. Sztuka Iwony Rostkowskiej jest procesem myślenia. Odbiorca jest co prawda kierowany na kulturowe podteksty i cytaty, jednakże całe obszary, oceany w tym „surrealistycznym” świecie pozostają dla niego i tak niedostępne. Elementem składowym tych prac jest pozostający w domyśle, czytelny jednak WRAŻLIWEMU ODBIORCY, sam proces twórczy i wyrazista W KAŻDEJ pracy osoba artystki. Artystka pomaga (?) odbiorcy w penetracji swego świata – w wielu pracach pojawiają się inskrypcje, teksty, zdania lub ich fragmenty. „Wymusza” to na widzu dłuższy i bardziej intymny kontakt z każdym rysunkiem - opowiadaniem. Charakter rysunków Iwony Rostkowskiej odbija jej procesy duchowe. Przy ich percypowaniu także widz ma możliwość przynajmniej częściowego w nich  uczestniczenia.

Linia jest podstawowym elementem nośnym rysunku. Ten umowny względem natury nośnik konkretyzowania myśli w wypowiedzi artystycznej, zakłada też zdolność do określonego plastycznego abstrahowania. Ta właśnie zdolność umożliwia przeniesienie kształtu przedmiotu na płaszczyznę papieru za pomocą kreski. Stanowi fizyczną i artystyczną opozycję względem plamy barwnej - podstawowego środka wypowiedzi malarskiej. Tym bardziej fascynujące w rysunkach Iwony Rostkowskiej są, tak irracjonalne w świetle zasad stosowanej techniki (czyli rysunku), konotacje i semantyka malarska w percepcji jej prac. Iwona – inaczej nie da się tego powiedzieć - rysuje kolory, ma wyjątkową umiejętność opowiadania monochromatycznym rysunkiem o kolorystyce przedmiotów…Gra szarości gęstniejących w stronę czerni i rozświetlanych ku srebrzystej – prawie bieli nadaje jej pracom cech malarskości. Choć zdaje sobie sprawę z irracjonalności tych słów,  mogę stwierdzić, że Iwona Rostkowska ołówkiem maluje… i właśnie w tej indywidualistycznej, osobistej interpretacji techniki rysunku wyraźnie czytelne jest jej dążenie do osiągnięcia mistrzostwa. Nie traci przy tym istoty wybranej techniki przedstawiając niekończącą się rozmaitość form i barw  świata rzeczywistego, redukując „trójwymiar” i wszelkie jego „przegadania” do płaszczyzny o dwóch wymiarach  i oddając najdokładniej zarówno jego statykę jak i dynamikę.  Szczególnie czytelne jest to w cyklu najbardziej zatracającym kontakt z światem rzeczywistym, w Żywiołach.

Iwona Rostkowska jest artystką konsekwentną. Niezależnie od podtekstu narracyjnego, treści, z którymi zmaga się w konkretnym rysunku zawsze łączy afirmację wewnętrznych emocji, ekspresji z racjonalizmem – przekładając doznania wewnętrzne na formalny język sztuki.
„Wierzę w logiczną prostotę porządku i harmonii, które możemy pojąć jedynie w sposób niedoskonały. Wierzę, że moje rysunki są nie tylko estetyczne, ale i eleganckie – pisze Iwona –choć z pewnością są pełne niedoskonałości”. Wierz nam – z tym ostatnim stwierdzeniem wszyscy chętnie polemizujemy.

Dariusz Wędzina historyk sztuki


Wernisaż - 9 listopada 2012r.
Podczas wernisażu promocja najnowszego zbioru opowiadań Iwony Rostkowskiej - CZAS ANIOŁÓW
oraz aukcja na rzecz zakupu obrazu legnickiego malarza Theodora Blätterbauera organizowana przez Towarzystwo Miłośników Twórczości Zofii Kossak.


Fot. Dariusz Berdys