INSPIRACJE SZTUKĄ JAPONII W MALARSTWIE JANA STANISŁAWSKIEGO I JEGO UCZNIÓW
W stulecie śmierci Jana Stanisławskiego
Wystawa z cyklu: Japonizm polski.
To kolejny po wystawie prac Olgi Boznańskiej pokaz z cyklu polskiego japonizmu. Prezentuje obrazy olejne polskich pejzażystów okresu modernizmu - Jana Stanisławskiego i jego uczniów - zderzone z wybranymi przykładami japońskich drzeworytów ukiyo-e o tematyce krajobrazowej - Katsushiki Hokusaia i Utagawy Hiroshigego.
Wspólne jest dla obu tradycji artystycznych "odkrycie natury" przez malarstwo. Niezwykła wrażliwość Japończyków na naturę, na rytmy przyrody, zmienność pór roku i pór dnia zaowocowała gatunkiem ukiyo-e ("obraz świata, który przemija"), który po mistrzowsku wyraża świadomość zmienności i nietrwałości, a co za tym idzie - wywodzącą się z buddyzmu ideę nieuchronności przemijania. Pejzaż w sztuce japońskiej ukazuje fragment nieskończonej i nieograniczonej przestrzeni rzeczywistości. Tłumaczy to obecność w japońskim drzeworycie uciętych kompozycji, a równocześnie pojawiającą się często szeroką, otwartą perspektywę z lotu ptaka.
Istota japonizmu Stanisławskiego sprowadza się w pierwszym rzędzie do pojmowania sensu sztuki (malowania) i postrzegania natury. Dla niego ostatecznym celem malarstwa było, podobnie jak dla japońskich mistrzów, przedstawienie "ducha przedmiotów", dotarcie do istoty rzeczy. Służyło temu symbolizowanie przedstawianych zjawisk - umiejętność, którą artysta doskonalił przez całą swoją ponad trzydziestoletnią aktywność twórczą. Zauważył to już wielki admirator malarstwa Stanisławskiego - Zenon Przesmycki - który w traktowaniu natury przez artystę dopatrywał się " bezinteresownej, religijnej jakby czci".
Stanisławski był mistrzem upraszczania i syntetyzowania, a kanony sztuki japońskiej były instrumentem umiejętnie przez niego wykorzystywanym. Malował krajobrazy z Ukrainy, ziemię krakowską, Podhale, okolice Paryża, włoskie miasta i szwajcarskie jeziora. Podczas podróży nieustannie szkicował otaczające go widoki.
Artysta był nie tylko wielbicielem japońszczyzny, ale także jej kolekcjonerem. Wiadomo, iż gromadził różne przedmioty użytkowe, posiadał cenny zbiór drzeworytów, częściowo nabytych od Jasieńskiego, częściowo przywiezionych z podróży do Paryża i Wiednia. Nie wiemy, jakich autorów kolekcjonował, i co dzieła te przedstawiały. Nie znamy też losu tej kolekcji po śmierci artysty. Feliks "Manggha" Jasieński wśród wielbicieli japońszczyzny w Krakowie na początku wieku XX Stanisławskiego wymienia na pierwszym miejscu, wspomina także o jego uczniach - Stanisławie Kamockim i Ignacym Pieńkowskim.
Stanisławski zetknął się ze sztuką Dalekiego Wschodu oraz z rodzącą się modą na japonizm podczas pobytu w Paryżu. Były to lata osiemdziesiąte XIX wieku - początek jego kariery artystycznej. Należy pamiętać, iż ówczesny Paryż był nie tylko miejscem, w którym można było poznać "czystą" sztukę japońską - drzeworyty, malarstwo i wytwory rzemiosła artystycznego - ale i jej recepcję w dziełach współczesnych artystów europejskich prezentowanych na różnych wystawach.
W krajobrazach Stanisławskiego jak w soczewce skupiają się wszystkie najważniejsze cechy estetyki japońskiej. I choć związki artysty ze sztuką Japonii, jej estetyką i filozofią są głębokie i wielorakie, dominuje w nich podobna postawa wobec natury i rzeczywistości. Niezależnie od przyjętej konwencji twórczej - realistycznej, ekspresyjnej - pozostaje on wierny zasadom kompozycyjnym rządzącym malarstwem japońskim.
Stanisławski stworzył "szkołę", której fenomen nie został dotąd satysfakcjonująco opisany - może dlatego, że "szkoła Stanisławskiego" nie ma analogii w europejskim życiu artystycznym tego czasu? Uczniowie mistrza pozostawali pod bezpośrednim jego wpływem nie tylko podczas studiów - niektórzy nigdy się od niego nie uwolnili. Malowali krajobrazy, tematy "wskazane": letnie lub zimowe sady, bodiaki, słoneczniki, zakola rzek, a także rzeczy pospolite, zwyczajne, znane, próbując nadać im sens symboliczny. Uczyli się nowych zasad konstruowania przestrzeni i - a może przede wszystkim - nowego postrzegania rzeczywistości, otaczającej natury. Podobnie jak mistrz dobierali zaskakujące punkty widzenia (np. z lotu ptaka), układy kompozycyjne, kadrowanie (np. motyw "zakratowania"), budowanie poszczególnych planów w obrazie (np. stosowanie "mówiących" pustych płaszczyzn). Starali się wydobywać nastrój modlitewnej - niemal kontemplacji natury za pomocą nowych środków artystycznego wyrazu. Młodzi malarze krajobrazu, kreując pejzaż, zaczęli stosować zasadę pars pro toto, postrzegając naturę poprzez jej fragment.
"Malujcie panowie wieś polską, bo może za kilka lat jej nie będzie" powtarzał swoim uczniom Stanisławski. I zarówno on, jak i oni, malując tę wieś - podkrakowską, podhalańską, ukraińską - przedstawiali naturę, tworząc "obrazy świata, który przeminął".
Otwarcie wystawy - 14.03.2008
Czynna do - 31.05.2008