13.06 - 28.08. 2014 r.
Satyrykon to od wielu lat jeden z najważniejszych i najbardziej prestiżowych międzynarodowych konkursów w swej dziedzinie.
Zawsze wyróżniał się wagą i jakością wybieranych prac. W tym roku wyróżnił się także bardzo odważną, moim zdaniem, decyzją organizatorów: jury złożonym wyłącznie z kobiet.
Chciałabym podkreślić dobrą moc i dalekowzroczność tego wyboru i od razu podziękować organizatorom za wielki zaszczyt znalezienia się w takim gronie.
Ktoś mógłby mieć zastrzeżenia, że taki skład sędziowski wiąże się z ograniczeniami zbyt jednostronnej interpretacji. Przeciwnie, gwarantuję, że punktów widzenia było wiele i były bardzo odmienne. Wszystkie zdałyśmy sobie z tego sprawę ramię w ramię analizując i selekcjonując prace. Chwilami byłyśmy jednomyślne, kiedy indziej potrzebowałyśmy namysłu i konfrontacji. Wszakże konfrontacji zawsze pokojowej i konstruktywnej.
Osiem kobiet, osiem profesjonalistek różniących się pochodzeniem i wykształceniem, równie mocno jednak zdeterminowanych, by spośród ponad 2.200 prac wyłonić te najbardziej zasługujące na uznanie ze względu na treść, oryginalność, poczucie humoru i sprawność warsztatu. Kobiet tak bardzo skoncentrowanych na swym zadaniu, że nawet nie zauważyły, że wśród nagrodzonych nie znalazła się … choćby jedna kobieta rysowniczka. I tylko tego żałuję!
Uderzał wysoki poziom nadesłanych prac: tak w bardziej obfitym i zróżnicowanym dziale żartu, jak i mniejszym, ale bardziej zwartym dziale satyry, gdzie z racji większej aktualności, niektóre tematy powtarzały się częściej. Stosunek do władzy w ogóle i konkretnych rządzących, bezprawie, problemy kobiet, ubogich, emigrantów, kwestie związane z religią i ochroną środowiska. Te i wiele innych spraw podejmowano w obu działach. Na koniec dostrzegłyśmy dziwną zbieżność. Stopniowa selekcja doprowadziła nas do trzech autorów, którzy w odmienny sposób podjęli tematykę sieci i portali społecznościowych. Facebook, widać charakteryzujący czasy, w których żyjemy, to wspólny temat artystów, których nagrodziłyśmy najwyżej.
Humor graficzny to sztuka prosta, a zarazem niezwykła. Co można ukryć i na odwrót, ile można odczytać z jednego rysunku? Uśmiechamy się, to oczywiste! Kluczem do lektury jest dowcip, czasami lekki żart, ale treści są wskazywane precyzyjnie i istotne. Otwarte kajdanki, które nawiązują do piersi i wolności Pussy Riot, są bardziej skuteczne niż jakikolwiek artykuł. Facebook stający się kościołem lub nowym imperium, które rządzi i żywi, nie pozostawia żadnych wątpliwości.
Każdy rysunek jest małym wszechświatem. Poezja, paradoks, niespodzianka, żart i zamysł krytyczny pozostają ze sobą w odpowiednich proporcjach.
Spośród wielu prac, które mi się podobały, o jednej, mimo że nie została nagrodzona, chciałabym wspomnieć, ponieważ jest trafną metaforą naszego zachodniego społeczeństwa. Rysunek ukazuje kolonię pingwinów próbujących się do siebie dodzwonić. Wszystkie blisko, ściśnięte jeden przy drugim, w trakcie rozmowy …pada śnieg. A one telefonując nie potrafią mówić o niczym innym, tylko że… pada śnieg.
Otóż taka właśnie bywa komunikacja między ludźmi: powierzchowna, nadmiernie obfita, zdewaluowana i bezużyteczna. Po prostu pusta paplanina.
Żart graficzny jest zaś tego przeciwieństwem: to obraz, który przez milczenie form, kolorów, kresek i linii oraz najprzeróżniejszych stylów, staje się potężnym krystalicznym głosem. Głosem zdolnym badać świat i pozwalającym lepiej go zrozumieć, nie odmawiając nam możliwości uśmiechu.
Marilena Nardi
(ze wstępu do katalogu)
Medal SATYRYKON 2014 / Autor: Norbert Sarnecki