OBRAZ POWSTANIA STYCZNIOWEGO W ZACHODNIOEUROPEJSKIEJ ILUSTRACJI PRASOWEJ XIX WIEKU

29.03.- 27.04.2013r.

Obraz Powstania Styczniowego w zachodnioeuropejskiej ilustracji prasowej XIX wieku, to prezentacja blisko 300 grafik podejmujących tematykę zrywu niepodległościowego w latach 1863-1864 w prasie, głównie francuskiej (m.in. ,,Le Monde Illustré" ) i pruskiej (,,Illustrierte Zeitung").

Około 150 drzeworytów to ilustracje bezpośrednio dotyczące powstania, pozostałe to obrazy miejsc, wizerunki władców, polityków, przedstawicieli różnych warstw społecznych, sceny rodzajowe z epoki, mundury wojskowe itp.

Grafiki będące własnością Bartosza Borkowskiego z Wrocławia, w opracowaniu dra Wojciecha Lizaka prezentowane są w Muzeum Miedzi w Legnicy z okazji 150 rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego.

Obecność sporej liczby przedstawień związanych z Powstaniem Styczniowym w zagranicznych czasopismach uzmysławia Widzowi, jak spore zainteresowanie musiały budzić losy niepodległości Polski i jej Obywateli. Państwo, które nie ma granic, nie istniejące w układzie politycznym XIX wieku, nagle znajduje się w centrum uwagi, wzbudza liczne emocje czego odbicie odnajdujemy w grafice na ten temat. Co ciekawsze partyzancki charakter walk, które objęły Królestwo Polskie wraz ze wschodnimi kresami dawnej Rzeczypospolitej nie sprzyjał wielkim, widowiskowym bitwom. Pomimo tego prasa szczegółowo relacjonowała  wydarzenia. Skąd tak żywe zainteresowanie zarówno tematem jak i samym uczestnictwem w czynie zbrojnym?

W połowie XIX wieku,  pod wpływem społecznych ruchów rewolucyjnych w Europie, których początkiem była Wiosna Ludów w 1848 roku, ukształtował się nowy, bliższy dzisiejszemu charakter prasy. Temu rozwojowi sprzyjały równocześnie postęp nauki i techniki. Wynalezienie telegrafu i fotografii uaktualniało informacje w prasie, a wynalazek kolei żelaznej przyspieszył rozpowszechnianie gazet i czasopism. Rozwój działalności wydawnictw prasowych w XIX wieku jednocześnie wpłynął na poszukiwanie techniki graficznej, która pozwoliłaby szybko przełożyć obraz na papier. Takie kryterium sprawiło, że najczęściej stosowane były litografia i drzeworyt.

Po raz pierwszy z udziałem rozmaitych reporterów, ,,na oczach Europy", rozgrywały się działania wojenne prowadzone w czasie wojny krymskiej (1853-1856). Wtedy wojsku towarzyszyli dżentelmeni ze szkicownikami. Gotowe prace wysyłali do redakcji, gdzie były bazą dla drzeworytników. Dzięki temu społeczeństwa Europy z tygodnia na tydzień miały możliwość śledzenia wydarzeń w ilustrowanych czasopismach.
,,Le Monde Illustré" oraz ,,Illustrierte Zeitung", z których m.in. pochodzi prezentowana grafika, to obok brytyjskiego ,,The Illustrated London News", dwa wiodące dziewiętnastowieczne tygodniki ilustrowane Europy. Pierwszy z nich wydawany w  Paryżu od 1857 roku, drugi w Berlinie od roku 1843.

Ilustracje będące zapisem scen z lat 1863-1864, eksponowane w Muzeum Miedzi, to głównie ilustracje wykonane techniką drzeworytu sztorcowego (druk wypukły), do którego rozkwitu przyczynił się angielski ksylograf Tomasz Bevick (1753 – 1828). Wykonując go użył twardych wytrzymałych klocków bukszpanowych, których powierzchnię, po sklejeniu, rytował w poprzek słojów (stąd nazwa techniki – od cięcia na sztorc). Opracowując rysunek nie używał popularnych przy drzeworycie tradycyjnym (langowym) dłut i nożyków, ale stalowych rylców. Uzyskane w ten sposób delikatne, cienkie, idące w różnych kierunkach linie, budowały tony o zmiennym natężeniu: od srebrzystej szarości po głęboką czerń. Dzięki temu można było stosować drzeworyt sztorcowy do reprodukowania malarstwa, rysunków, rzeźby oraz fotografii. Dla wydawców prasy codziennej ten wynalazek miał dodatkowe udogodnienie. Jako druk wypukły mógł być składany i odbijany razem z tekstem, co znacznie przyspieszało i ułatwiało produkcję gazet. Używane do tej pory litografia i miedzioryt musiały być odbijane na osobnej prasie o innej sile nacisku. Technika drzeworytnicza pozwalała na uzyskanie różnych formatów ilustracji, który w przeciwieństwie do ilustracji litograficznej, łatwo zamieszczało się w tekście. Klocki bukszpanowe były ponadto na tyle twarde, iż wytrzymywały odbicie ponad 1000 odbitek.

Praca w drukarni na zmiany wiązała się często z tym, iż jedna osoba wykonywała rysunek na papierze, druga nanosiła go na klocek kolejna rytowała, ktoś inny odbijał grafikę. Trudno więc ustalić niekiedy twórców rysunku czy też ryciny. Często też na ilustracji znajdują się nazwiska kilku osób. Z pewnością wiele z nich zostało też celowo pominiętych, co można łączyć, zwłaszcza na ziemiach polskich, z potrzebą ochrony tożsamości przed represjami związanymi z cenzurą.

Wartość kolekcji Bartosza Borkowskiego zwiększy rozpoznanie autorów rysunków i drzeworytów, ponadto wykorzystanie i poddanie analizie zamieszczonych w prasie, towarzyszących grafikom, relacji z wydarzeń w Polsce.

Prezentowany w Muzeum zbiór można podzielić na kilka tematów. Są wśród nich:
- obrazy charakteryzujące stosunki w Królestwie Polskim przed rokiem 1863 (obrazy ukazujące sytuację w społeczeństwie rosyjskim, sceny z życia Wielkiej Emigracji w Paryżu, Hotel Lambert),
- przyczyny wybuchu Powstania Styczniowego (branka),
- sceny  z życia powstańców (błogosławieństwo  idących na wojnę o wolność, potyczki, bitwy, sceny z życia obozowego, powstańcy przy ognisku w lesie, ranni, miejsca  internowania),
- represje po powstaniu (zsyłka na Sybir),
- portrety uczestników wydarzeń (Polaków - dowódców, żołnierzy, sympatyków wolnej Polski: Francuzów, Włochów, Prusaków, którzy wzięli udział w Powstaniu)
- portrety władców i przedstawicieli rządów europejskich mocarstw: Rosji, Francji, Wielkiej Brytanii, Prus, Austrii, Włoch, Hiszpanii.
Wśród grafik są m.in. obrazy ,,cichych manifestacji", które miały miejsce np. podczas pogrzebów powstańców. Jedna z nich odbyła się w Warszawie w lipcu 1863 roku, kiedy to 20 tysięcy ludzi przeszło w milczeniu ulicami miasta na cmentarz. Udało się wówczas manifestantom nie sprowokować policji carskiej, która ostatecznie nie rozgoniła zgromadzenia, ale również nie pozwoliła wejść tłumom na cmentarz. Ceremonia pogrzebowa miała miejsce w obecności tylko kapłanów i najbliższej rodziny zmarłego.

Sposób przedstawienia Powstania Styczniowego przez prasę zachodnią tego okresu jest bardzo zbliżony do przedstawień innych działań wojennych prowadzonych w XIX wieku. Portrety dowódców powstania i ich żołnierzy są ,,gładkie" i bez skazy. Na twarzach nie widać śladów wyczerpania z głodu, mrozu, trudów walki. Są to obrazy przekłamane w jakimś stopniu, może wykonane na pokaz. Mniej odrealnione są ilustracje starć powstańców z oddziałami armii carskiej. Na wielu widać okrucieństwo wojny, tragizm jej uczestników. Są rany, bandaże, odarte trupy, których nikt nie grzebie, osierocone i zrozpaczone dzieci, gwałty, grabieże, dokonywane przez oddziały kozackie na powstańcach i ludności cywilnej. Szczególnie mocno zaakcentowane zostały przez prasę francuską w maju 1863 roku, a następnie przedrukowane przez prasę brytyjską, włoską i niemiecką wiadomości w jaki sposób postępują z uczestnikami powstania żołnierze armii carskiej. Informacje te wstrząsnęły opinią publiczną. Relacja dotyczyła bitwy pod Brodowem, gdzie oddziałem partyzanckim dowodził Leon Young de Blankenheim z Alzacji, młody (26 lat) uczestnik kampanii włoskiej, ochotnik w powstaniu styczniowym, którego nagie ciało znalezione zostało w pobliżu pola bitwy. Świadkowie wydarzeń opowiadali, że został on ujęty przez Rosjan, którzy zmasakrowali jego twarz kolbami, odcięli pałaszem ręce i nogi a wcześniej zadali mu 34 uderzenia bagnetem i oddali do niego osiem strzałów (tyle kul znaleziono w  ciele). Opis wywołał protesty ze strony Rosjan. Świadkowie, którzy sympatyzowali z Polakami zaprzeczali jednak nieprawdziwym doniesieniom z Petersburga. Wtedy też zaczęły się pojawiać w prasie francuskiej opisy mordów mieszkańców miejscowości takich jak Grzybowa Góra, opisy masowych gwałtów dokonywanych przez Kozaków, pisano o kobietach z podciętymi gardłami, obciętymi piersiami, o egzekucjach zarządzanych przez Murawjowa na Litwie, o podpaleniach drewnianych chat, w których przebywali wzięci do niewoli kosynierzy Na podstawie relacji - sprawozdań francuskiego oficera, ochotnika w Powstaniu Styczniowym Henriego Soudeix'a prasa pisała o egzekucjach jeńców przywiązanych do drzewa głową w dół i podpalanych. Przytaczano zeznania świadka, na oczach którego więźniowie wyprowadzeni z Cytadeli warszawskiej szli z rękoma skrępowanymi do tyłu, z kulami u nóg a następnie byli topieni w Wiśle (informacja z ,,Le Monde Illustre", 16.05.1863 r.). Obrazy te pełnią głównie funkcję sprawozdania z wydarzeń. Nie zamieszczono przy ich opisie ilustracji. Dlaczego? Osoba, która relacjonowała w prasie historię poinformowała, że nie może zamieścić odpowiedniej ryciny z ważnych powodów. Cenzura? Bezpieczeństwo i troska o własną osobę? A może układ polityczny? Nie wiadomo. Można przepuszczać, że temat tak często podejmowany, losy dowódców powstania, żołnierzy zwłaszcza innych narodowości, jak i losy Polaków po 1864 roku, były przede wszystkim okazją do wyrażenia własnych sympatii dla uciemiężonego Narodu. Próbą wsparcia i w pewnym sensie pomocą. Tyle, że na nic więcej nie można było już liczyć. Zatrzymano się na dyplomatycznych notach...

Wystawę wzbogacają zabytki z Muzeum Miejskiego Wrocławia, wśród których znajduje się broń i biżuteria patriotyczna. Noszenie biżuterii patriotycznej miało przede wszystkim służyć zachowaniu świadomości narodowej oraz upowszechnianiu treści patriotycznych. Biżuteria była najbardziej osobistą i czytelną formą przekazywania uczuć i dążeń narodowych. Pierścienie upamiętniały wydarzenia i rocznice historyczne, stały się z symbolu miłości i wierności odznaką za zasługi dla ojczyzny, znakiem rozpoznawczym dla organizacji spiskowych, wyrażały myśli i hasła patriotyczne w okresie niewoli.
Patriotyczna emblematyka, do których należały także symbole religijne była środkiem porozumienia społecznego, stanowiła system znaków, po nich poznawali się ludzie walczący o niepodległość. Również moda, jeszcze przed wybuchem powstania, stała się manifestacją uczuć patriotycznych. Kolorowe stroje zamieniono na rzecz ciemnych, zabudowanych sukien. Kolor zniknął także ze ze strojów dziecięcych. Strój był czarny i posiadał jedynie białe dodatki (mankiety, kołnierzyki). Nawet włosy noszono w wymowny sposób: związane w skromny kok, z przedziałkiem, bez bogatych grzebieni, sznurów pereł i innych dodatków. Nie noszono drogiej biżuterii. Ozdoby były wykonane z metalu, laki i drewna, malowano na czarno.
Noszenie ciemnych strojów było zabronione przez zaborcę. Zakaz ten spotkał się jednak z milczącym oporem kobiet.

Ekspozycję dopełniają: anonimowy pamiętnik Powstańca, instrukcja wojenna wydana w Warszawie (1863) z polecenia Rządu Narodowego nosząca tytuł: Powstanie pod względem wojennym, obligacje Rządu Narodowego (własność dra Wojciecha Lizaka) oraz przedmioty pochodzące ze zbiorów Muzeum Miedzi w Legnicy (śpiewnik patriotyczny, kartki pocztowe o charakterze patriotycznym) i pamiątki rodzinne będące własnością  Anny Steblin-Kamińskiej.

Anna Kurowska-Adamowicz

Grafiki stanowią własność Bartosza Borkowskiego, kolekcjonera oraz miłośnika militariów.


Otwarcie wystawy - 5 kwietnia 2013r.

Fot. Dariusz Berdys